ASTROLOGIA

refleksje

Artykuły astrologiczne o bardziej ogólnym charakterze.

2018-02-11 Kałuski Bogusław
Horoskop. Co jest ważniejsze, urodziny czy życie?

To jest wielkie pytanie, czy my jesteśmy kamieniem wystrzelonym z procy Losu, czy ptakiem wypuszczonym z Arki Noego?                         

Co jest ważniejsze? Horoskop urodzinowy czy trendy?

Bez urodzin nie można żyć, ale już słyszałem, że jeżeli żyło się kiepsko, to ludzie żałują, że się urodzili. Geniusze mówią, że dla osiągniecia sukcesu przyczyniła się praca w 90%, a tylko w 10% talent. Jednak gdy ktoś nie ma talentu, to solidna praca przenosi go do historii ludzi pracowitych i być może porządnych, a nie genialnych.

W ostatnich czasach wśród publikacji astrologicznych przeważają wypowiedzi o charakterze prognostycznym. Nie ma się co dziwić, ponieważ obecne czasy napawają wiele ludzi troską. Tym niemniej trzeba wrócić do bazy. Archetypowe opowieści biblijne opowiadają o ostrzeżeniach i plagach  (Rdz 6, 9, Wj 7), ale także o uratowanych, a nawet zbawionych. Jedni są na to wyczuleni, a inni nie. Biblia oczywiście moralizuje, ale astrologia nie ma takich zadań, a jedynie jest sposobem mapowania. Przecież na wojnach mapy są używane zarówno przez agresorów i rabusiów, jak i przez obrońców słusznych spraw.

Gdy dzieci wychowujemy i przygotowujemy ich edukacje, to kierujemy się naszym wyobrażeniem o ich możliwościch, a więc patrzymy na bazę. Także na swoją bazę, tj. nas rodziców. A później jest praca, zapał, wytrwałość, albo ich brak i błądzenie, i osadzanie na płyciznach, i życie w stawach, zamiast wypływania na wody szerokie z przyłączniem do światowych oceanów.

Przypomina się pytanie, co było pierwsze: kura czy jajko? Pytanie jest oczywiście nielogiczne, bo zarówno jajko kury i kura powstają w procesach ciągłych (choć z przyśpieszeniami), a każde z nich jest drugim krokiem pierwszego. Jednak (jak zauważył P.K., jeden z czytelników) w sensie naukowym, ewolucyjno - historycznym, coś takiego jak jajko w ogóle było oczywiście wcześniejsze niż kura, bo jaja (jako takie)  były już u gadów, gdy kur jeszcze nie było.

We współczesnym życiu codziennym odwoływanie się do jaj gadów byłoby jak odwoływanie się do wcześniejszych inkarnacji. Tu staramy się zachować neutralność światopoglądową, więc modeli reinkarnacyjnych nie propagujemy. Możemy się odwoływać co najwyżej do genetyki, która wskazuje na liczne wspólne sekwencje człowieka i zwierząt. Człowiek nowoczesny żyje najczęściej we względnie krótkiej perspektywie "od narodzin do śmierci". Ale i ona wymaga rozumności. Dzięki niej będziemy mieli łatwiejsze czy przyjemniejsze, a przynajmniej znośniejsze życie, zarówno my sami, jak i nasze dzieci, które wychowujemy i posyłamy kształcić. Każdy z nas bowiem ma w sobie jakąś historię i plany, a często także właśnie dzieci. Na to więc trzeba patrzeć w skali przynajmniej lat około 80, bo tyle mniej więcej żyje człowiek, choć może żyć nawet 100 lat, ponieważ indywidualna długość życia może być większa, gdy ktoś ma więcej sił witalnych. A przecież dodatkowo medycyna coraz silniej interweniuje i utrzymuje ludzi przy życiu nawet wtedy, gdy na starość niedołężnieją fizycznie i psychicznie. Ból i uciążliwości stały się tak niepożądane, że, oprócz medycyny ratującej, prawnie została dopuszczona także autanazja.

A zatem, gdy pytamy się o przyszłość każdego pojedynczego człowieka, to najpierw musimy się zapytać przynajmniej o to, jakim się ten człowiek urodził, jakie miał wsparcie w domu (przekaz genetyczny i przekaz społeczny) oraz ku czemu od urodzenia skłaniało się jego serce.

Tak jak postrzegamy różne rośliny oraz zwierzęta, tak też, odpowiednio do naszego rozumienia ich gatunku, różne planujemy zbiory oraz zastosowania. Czy podobnie mamy podchodzić do przyszłości ludzi? Jak do łanu zboża? Jak do stada saren albo koni? A może jak do nielicznych herosów antycznego Olimpu? Czy może jak do bohaterów, którzy otrzymali Order Lenina w czasie II Wojny Światowej, których było - ho ho - około 35 tys. wśród żołnierzy i około 5 tys. wśród cywilów. Widać na tym przykładzie, że nawet bohaterowie mogą być dla sztabów niczym więcej jak wielotysięcznym mięsem armatnim. Ale dla kolegów byli ratunkiem, wsparciem w trudnych chwilach, byli jedynymi mężami i żonami, rodzicami i dziećmi. A więc byli wszystkim po troche.

To jest wielkie pytanie, czy my jesteśmy kamieniem wystrzelonym z procy Losu, czy ptakiem wypuszczonym z Arki Noego?

Pytanie jest bardzo ważne astrologicznie. Powinno być dobrze pojęte przez praktykujących astrologów i przez tych, co szukają rady. - Wydaje się, że skoro jesteśmy już jakby w locie, to trzeba spojrzeć i na miejsce startu, a więc na korzeń, i wybiec spojrzeniem na trasę lotu. I rozsądniej będzie traktować siebie jako pilota, który trzyma w ręku stery, niż jako pyłek zdmuchnięty z kwiatu przez wiatr. Tak będzie też optymistyczniej. Wiadomo wprawdzie, że piloci nie mogą lądować na rozlicznych i  ślicznych łąkach, ale zwykle mogą wybierać między kilkoma lotniskami z fachową obsługą i naprowadzaniem.

To zaś wskazuje nam, że powinniśmy się trzymać społecznych i technicznych ram epoki, w której żyjemy, a więc ogólnych trendów planetarnych, które wynikają z cykli dotyczących wszystkich ludzi. W tych ramach możemy bezpieczniej się poruszać i gospodarować intensywniej. Geniusze oczywiście mogą wyskakiwać z ram – jak to geniusze.

na górę